Przepraszam za AŻ tygodniową przerwę! Mam na nią całkiem dobre usprawiedliwienie. Jakie? Powiem krótko: Amsterdam... Mogłabym słodzić i opowiadać w jaką to niesamowitą podróż się wybrałam, albo iść śladem PEWNEJ bloggerki i robić sobie zdjęcia przy luksusowych sklepach. Tylko po co? Dla szpanu/lansu (czy jak zwał tak zwał)? Nie moi kochani, to nie ten blog. U mnie nie zobaczycie pięknych fotek z kawiarni czy na tle drogich butików. Tak na dobrą sprawę to nie zobaczycie żadnego zdjęcia mojego autorstwa. Nie oszukujmy się: jeśli 9, w miarę "normalnych" (chociaż to trzeba jeszcze zbadać) osób wybiera się na 4-dniowy "trip" to z całą pewnością nie robią tam zdjęć, które można pokazać na blogu.
Przyczyny są różne:
1. Nikt nie bierze aparatu, bo każdy wychodzi z założenia, że przecież ktoś go weźmie więc bez sensu dźwigać (a co jak się zgubi?).
2. Nawet jeśli okaże się, że jednak ktoś ma aparat to niestety, ale bary, puby, McDonald's czy budki z kebabami nie są najlepszym miejscem do robienia zdjęć (no chyba, że mówimy o zdjęciach typu: "takie tam na kebabie w Amsterdamie").
3. Jak to na wakacjach bywa, ostatnią rzeczą, na którą my, baby miałyśmy ochotę był makijaż, fryzura czy strojenie się. Oczywiście, jakaś tam tapetka z rana na twarz musiała "wjechać" (no bo jak to tak bez? :P), ale zaznaczam, że "szpachlowane" było raz! Bądź, co bądź zapewniam Was, że najlepszy PhotoShop niewiele by pomógł, więc kwestię NASZYCH zdjęć pozostawię bez komentarza...
Skoro już wiecie gdzie byłam jak mnie nie było to teraz do rzeczy. Już jadąc do Amsterdamu miałam plan napisania Wam co nieco o tamtejszym street style'u (czyli styl uliczny - styl ubierania, z którym spotykamy
się na codzień poruszając się po ulicach miasta). I wszystko byłoby OK gdyby nie fakt, że pierwsze moje wrażenie wypadło (delikatnie mówiąc) SŁABO.
Przez pierwsze kilka godzin byłam lekko zszokowana brakiem fajnie
ubranych ludzi. Może Amsterdam to nie Paryż ani Londyn,
ale nadal jest to jedna z europejskich stolic kultury. Nie sądziłam, że
znalezienie "dobrych" stylizacji będzie tam aż tak trudne!
Padało, było szaro i nieprzyjemnie, a jedyne co widziałam to nijakie kurtki z kapturami, kalosze i parasole. Jednak gdy tylko pogoda się poprawiła, podczas naszego pierwszego, wieczornego wyjścia do centrum zdałam sobie sprawę jak wiele różnych,
fascynujących i unikalnych stylizacji można tu spotkać. Jedynych w swoim rodzaju! Ku mojemu zdziwieniu pod tymi szarymi kurtkami kryły się naprawdę godne uwagi stroje.
Po dłuższym zastanowieniu i przeanalizowaniu tego co
widziałam mogę stwierdzić, że Amsterdam to bardzo kreatywne, liberalne i tolerancyjne miasto, co z całą pewnością
wpływa na styl ubierania się jego mieszkańców. Dodatkowym
"smaczkiem" tych stylizacji jest odrobina klasyki, która
może nie od razu rzuca się w oczy, ale zawsze (chociaż w
dodatkach) daje o sobie znać.
Co tu dużo mówić. Popatrzcie i oceńcie sami:
(zdjęcia pochodzą z fadtony.blogspot.com i damstyle.blogspot.com)
Według mnie Amsterdam nie ma jednego, określonego stylu. Wydaje mi się, że wpływa na to bardzo duża różnorodność kulturowa. Oczywiście, można powiedzieć, że każde duże, europejskie miasto "tak ma". Ale spójrzmy np. na Londyn. Można tam spotkać przedstawicieli prawie każdej narodowości. Miasto przyjmuje tych ludzi, gości, ale nie przesiąka ich kultura. Są oni obecni i mocno zauważalni (mają swoje sklepy, bary, czasami nawet całe dzielnice) ale ich kultura nie wpływa znacząco na styl Londynu. Ten od lat pozostaje taki sam.
Z Amsterdamem jest inaczej. Tam każdy naród dokłada coś od siebie, cząstkę swojej kultury, a miasto chłonie je jak gąbka. I tak powstaje styl Amsterdamu, który żartobliwie nazwałam Światowym Gulaszem. Można w nim znaleźć praktycznie wszystko, a mimo to nie zobaczymy dwóch, tak samo ubranych osób. Jedna rzecz jest jednak stałym i wręcz nieodłącznym elementem: ROWER. Często zardzewiały, z podartym siodełkiem, od dawna niemodny. Ale w tym mieście nawet te stare i najbardziej zniszczone rowery moją swój urok. I to w tym miejscu jest piękne...
A Wy jak oceniacie ten styl? Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze!
Zdecydowanie za długa przerwa, to po pierwsze ;) a po drugie, może i jest na co popatrzeć, ale bardziej pod względem "omfg" - nie przemawiają do mnie te stroje, może dlatego, że na codzień nie przywykłam do takich stylizacji i nasza ulica nie jest taka "liberalna" :)
OdpowiedzUsuńDziekuję za opinie :)Całkowicie się z Tobą zgadzam! Polska nie jest i długo nie będzie tak liberalna. Mimo to, coraz częściej można zauważyć młodych, odważnie ubranych ludzi, którzy nie boją sie ostrych słów krytyki. Co ważne, swoimi stylizacjami nie odbiegają od tych, które widać np. w Amsterdamie. Według mnie mnie zasługują na wielki szacunek bo to dzieki nim nasze szare, polskie ulice staja się coraz bardziej kolorowe ;)
Usuńjakikolwiek streetstyle jest inspirujący. nieważne czy z amsterdamu, sztokholmu, londynu, nowego jorku, gdańska!!
OdpowiedzUsuńale fakt, w polsce ludzie się boją eksperymentować i muszę powiedzieć, że z moich własnych obserwacji wynika, że faceci są lepiej ubrani niż kobiety, przynajmniej w trójmieście! może dlatego, że są bardziej niechlujni w swoich stylizacjach, gdzieś tam jedna nogawka krótsza od drugiej, czapka założona, ale bardziej jakby miała zaraz upaść na ziemię, do tego multum przedziwnych kolorów. polski męski streetsyle na tak, damski na nie! ;-)
i na tych fotach z amsterdamu, też faceci się lepiej prezentują. coś w tym musi być. :-)
pozdrawiam! (i czekam na więcej)
bora!
Masz rację, ale wydaje mi się, że facetom jest także łatwiej się przebić/wyróżnić w tłumie. Fajnie ubranych dziewczyn jest dużo. Może nie, aż tak stylowo jak na zdjęciach powyżej, ale jest ich sporo. Natomiast, mało który facet wygląda naprawdę "dobrze" i każda stylizacja choć odrobine wyróżniająca się jest od razu zauważalna. Tak czy siak naszym dobrze ubranym polskim panom: chapeau bas!
Usuń