Dzisiaj troszeczkę z
innej beczki. Opowiem Wam o moich kosmetycznych odkryciach. Tych
ostatnich, jak i tych sprzed paru lat, które cały czas są moimi
hitami. Postanowiłam, że zaprezentuję Wam rzeczy do 20zł, które
w moich testach wygrywają z tymi za 150-200zł. Oczywiście, jest to
moja opinia i Wy po wypróbowaniu tych kosmetyków możecie mieć inne
zdanie. Troszkę już tych wszystkich mazidełek (zarówno tańszych
jak i droższych) wypróbowałam i uważam, że zaprezentowane
poniżej rzeczy naprawdę zasługują na uwagę. Bo tańsze wcale nie
znaczy gorsze...
Panowie! Zamiast
narzekać, że post nie jest dla Was proponuje przeczytać, wygrzebać
parę peso ze skarbonki, ruszyć swoje 4 literki do sklepu i za
niewielkie pieniądze zrobić prezent dziewczynie/narzeczonej/żonie,
siostrze czy chociażby mamie. Tak, tak moi drodzy! Nic tak nie
poprawia humoru kobiecie jak choćby mały prezencik :)
Kolejność
prezentowanych rzeczy jest całkowicie przypadkowa.
1. Kapsułki nawilżające Rival de Loop oraz odżywcze Alterra. Cena ok 8zł (Rossmann).
W środku każdej
kapsułki kryje się gęsty olejek, który po nałożeniu na twarz
nawilża ją i odżywia w niesamowity sposób. Świetne na
przesuszoną i pozbawioną tzw. blasku twarz. Producent sugeruje
stosowanie ich codziennie przez 7 dni (w opakowaniu jest 7 kapsułek
na tydzień kuracji). Ja używam ich od czasu do czasu – wtedy
kiedy widzę, że moja skóra jest w gorszej kondycji i potrzebuje
zastrzyku takich dobroczynnych olejków.
Ten zamknięty w
plastikowym pojemniczku zmywacz jest niezastąpionym kompanem w
podróży. Co najważniejsze, w środku pojemniczka znajduje się
gąbka, która zajmuje się zmyciem lakieru. Nie potrzebujemy żadnych
wacików. Wkładamy paldonka, kręcimy i po paru sekundach wyciągamy
czystego. Jedyną wadą jest to, że gąbeczka po zmyciu ciemnych
lakierów dość szybko się brudzi. Jednak mimo tego nie "oddaje"
koloru i nie brudzi paznokci. Swój mam już od 4 miesięcy i choć
przeżył wiele (od brokatowych do czarnych lakierów) to nadal
wiernie mi służy.
Nad jakością nawet nie
ma się co rozwodzić, ponieważ zarówno peelingi jak i masła z tej
firmy są po prostu bardzo dobre. Rzeczą, o której muszę
wspomnieć są wersje zapachowe. To dopiero mistrzostwo
świata! Kto nie wąchał, niech żałuje. Moim ulubionym jest kokos
z czekoladą, ale tak naprawdę wszystkie są cudne. Taki komplecik
(peeling+masło) sprawi przyjemność każdemu. Macie na to moje
słowo.
Jeśli jesteśmy już
przy kosmetykach Dax, to nie sposób nie wspomnieć o tym magicznym
produkcie. Kilka lat temu odkryła go moja mama i muszę przyznać, że
do dziś się na nim nie zawiodłam. Oczywiście zdażyło mi się
raz przesadzić (pamiętajcie, aby zawsze nakremować buzię przez
aplikacja – o czym wtedy zapomniałam), ale poza tym jednym
przypadkiem sprawdzał się bez zarzutu. Co ważne, taka nasączona
środkiem samoopalającym chusteczka nie niszczy Waszej buzi jak
solarium. Do tego jest duuuużo tańsza, a efekt naprawdę
świetny.
Moja rada: po otworzeniu opakowanie potnijcie chusteczkę na 3 mniejsze kawałki. Użyjcie jednego kawałka, a resztę szybciutko schowajcie do opakowania i dokładnie zamknijcie żeby nie dostawało się powietrze (ja zaklejam taśmą). W ten sposób starczy Wam nie na jeden raz, a na trzy :)
Moja rada: po otworzeniu opakowanie potnijcie chusteczkę na 3 mniejsze kawałki. Użyjcie jednego kawałka, a resztę szybciutko schowajcie do opakowania i dokładnie zamknijcie żeby nie dostawało się powietrze (ja zaklejam taśmą). W ten sposób starczy Wam nie na jeden raz, a na trzy :)
Ta firma jest
zdecydowanie moim odkryciem roku 2011. Pozdrawiam Woreczka aka
Lucynkę (chapeau bas Woreczku :P), która jako pierwsza zapoznała mnie z nią "za
pomocą" odżywki utwardzające. I do tego te ceny!
a) odżywka
utwardzająca
Sprawia, że nawet
najmniej trwały lakier pozostaje na paznokciach przez kilka dni. Do
tego tworzy żelową powłokę przypominającą lakier hybrydowy. A
co ważne: zmywa się bez problemu.
b) eyeliner w żelu
Przetestowałam wiele:
począwszy od tego marki Bobbi Brown, przez Maybelline, Avon, a na
Inglocie kończąc. Fakt, używam go dopiero od tygodnia, ale
bardziej trwałego i łatwego w aplikacji jeszcze nie stosowałam. Nie
ściera się, nie rozmazuje i pozostaje na oczach cały dzień. Co
prawda wodą się go nie zmyje i potrzeba czegoś "mocniejszego"
ale w kolejnym punkcie powiem Wam co jest do tego idealne. W
sprzedaży dostępny jest również specjalny, skośny pędzelek
jednak do tej pory nie udało mi się go kupić (ale skoro wszędzie
jest wyprzedany to chyba musi być dobry?).
c) róż w musie
Co tu dużo pisać: ładne
kolory (3 do wyboru), idealna aplikacja, naprawdę trwały. Po prostu świetny!
Lekki, dobrze się
wchłania, ładnie rozjaśnia. Dodatkowo trzymam go w lodówce,
więc po nałożeniu na oczy działa jak zimny okład. Jest ze mną
od lat.
Super nawilża i odżywia
nawet najbardziej "przesuszone" usta. Jedyną wadą jest
opakowanie – mały słoiczek, więc trzeba merdać palcem. Słyszałam
jednak, że w aptekach pojawiła się wersja w sztyfcie. Trzeba to
sprawdzić!
Moja rada: co kilka dni robię peeling ust (najlepiej brązowym cukrem i odrobinką miodu) i po takim zabiegu nakładam na noc grubą warstwę tego balsamu. Efekt? Miękkie usta bez suchych skórek.
Moja rada: co kilka dni robię peeling ust (najlepiej brązowym cukrem i odrobinką miodu) i po takim zabiegu nakładam na noc grubą warstwę tego balsamu. Efekt? Miękkie usta bez suchych skórek.
I tu mamy dwie wersje:
płyn jedno- lub dwufazowy. Ja osobiście używam dwufazowego, gdyż
radzi sobie doskonale nawet z wodoodpornymi tuszami czy WSPOMNIANYM
WCZEŚNIEJ eyelinerem marki Essence. Mały, tani i wydajny.
Pamiętajcie tylko, aby wstrząsnąć go przed użyciem (żeby
wymieszać dwie warstwy).
Pewnie większość z Was
jeśli ich nie używała to chociaż o nich słyszała. Po tylu
zabiegach rozjaśniających oraz katowaniu prostownicą, moje włosy
miałyby długość maksymalnie do ucha gdyby nie te odżywki (cięcie murowane). Bardzo mocno odżywiają, dodają blask i zapobiegają łamaniu się.
Do tego pięknie pachną. Nie znam osoby, która nie byłaby z nich
zadowolona. Rada: po umyciu włosów nałóżcie maskę i
owińcie włosy folią aluminiową. Na koniec, z ręcznika zróbcie
turban i potrzymajcie tak przez 30 min. Włosy będą gładkie i
błyszczące.
10. Maskara
Maybelline Colossal Volum' Express. Cena 20-23zł.
Na stronie wizaż.pl ten tusz jest uznany (przez ponad 300 osób) za KWC (Kosmetyk Wszech Czasów), co jest naprawdę imponującym wynikiem. Fakt, cena troszkę przekracay moje założenie, że będą to kosmetyki do 20zł. Szukajcie promocji (najlepiej w Rossmannie), wtedy można go kupić nawet za 18-19zł. I chociaż zazwyczaj stosuje innej maskary to do Colossal'a zawsze chętnie wracam. Jest to jeden z niewielu tuszy, którego efekt jest jaki jak zapewnia producent. A może nawet lepszy? :)
A czy Wy posiadacie jakieś sprawdzone i niedrogie kosmetyki? Czekam na Wasze komentarze :)
Woreczek mówi: LUBIĘ TO! :)
OdpowiedzUsuńWoreczku! Lubię to, że to lubisz :P
Usuńeyeliner essence też jest moim hitem :) niestety, bobby brown (droższy kilkukrotnie) chowa się pod ziemię... pędzelek do eyelinera z essence też jest spoko, ostatnio widziałam jeszcze je w Naturze w Familii (obok UG na Przymorzu) :)
OdpowiedzUsuńDziekuję! Jak będę w Gdańsku to podjadę i sprawdzę czy jeszcze mają :)Co do eyelinera Bobbi Brown to po 3 miesiącach użytkowania zrobiła mi się z niego twarda skorupka. A tak pilnowałam aby nie stał otwarty itp.
Usuńhehhe.. używam 80% produktów, które opisałaś! A zatem lubię to jeszcze bardziej ;) co do eye-linerów, to z tych zmywalnych i tanich (ok 7-9 zł) polecam Miss Sporty do kupienia w Rossmanie.. Używam od 6 lat. Idealnie rysuje mi to, co chcę, nie rozciera się na oku w ciągu dnia, nie spływa. Znika w chwili potarcia palcem:)
OdpowiedzUsuńOj to muszę wypróbować. Dam znać jak się u mnie sprawdza. Dzięki za info :)
Usuń